Przedmowa – Ben Goldacre
Efekt placebo, podobnie może być głębokim źródłem szkodliwych pomyłek: ludziom naprawdę może się poprawić, w niektórych przypadkach, po prostu dzięki zażyciu „fałszywej” pigułki nie zawierającej żadnych środków aktywnych i wierze, że takie leczenie będzie skuteczne. Jak powiedział Robert M. Pirsig w swoim „Zen i Sztuka Konserwacji Motocykla”: „prawdziwym celem metody naukowej jest upewnienie się, że natura nie zmyliła cię sprawiając, że myślisz, że wiesz to, czego w rzeczywistości nie wiesz”.
Bywają jednak ludzie, którzy wręcz wymachują nam przed nosem badaniami naukowymi. Jeśli książka ta miałaby zawierać tylko jedno przesłanie – a jest to fraza, którą zapożyczyłam i nieustannie powtarzam – to byłoby to pojęcie „rzetelnego testu”. Nie wszystkie próby są takie same, ponieważ wiele jest sposobów, na jakie można pobłądzić prze badaniach; a te skrzywienia z kolei mogą mylnie dać coś, co ktoś, gdzieś może uznać za „dobrą” odpowiedź.
Czasami dowody mogą być zafałszowane wskutek lekkomyślności, ale też z najszlachetniejszych pobudek. Po prostu lekarze, pacjenci, profesorowie, pielęgniarki, terapeuci i menadżerowie mogą całym sercem przylgnąć do przekonania, że ta jedna terapia, w którą zainwestowali tak wiele swojego wysiłku, jest tą “złotą” terapią.
Czasami dowody mogą być zafałszowane z innych przyczyn. Pomylilibyśmy się, gdybyśmy uznali płytką teorię spisku wielkich firm farmaceutycznych: wszak dały nam one ogromne, ratujące życie możliwości leczenia. Jednak w niektóre badania inwestuje się bardzo dużo pieniędzy, a dla przyczyn, jakie poznacie czytając tę książkę, 90% prób klinicznych jest prowadzonych przez firmy farmaceutyczne. To może stanowić problem, ponieważ badania prowadzone przez firmy dają czterokrotnie większe prawdopodobieństwo pozytywnego wyniku dla leku sponsora, niż niezależnie przeprowadzane próby. Wprowadzenie nowego leku na rynek kosztuje około 800 milionów funtów, a choć pieniądze te wydaje się przez około dziesięć lat badań, lek może okazać się „pomyłką” na każdym z etapów tego procesu. Jeśli stawka jest tak wysoka, czasami ideały rzetelnych testów mogą zawodzić. [1]
Jednak zawodzić może również sposób sprawozdania z badań, który może wypaczać wyniki i dawać mylące wyobrażenie o nich. Czasami może to być prezentacja liczb i wykresów, ukazujących tylko część prawdy, blaski ponad cieniami, oraz wybiórczość traktowania wyników badań, pokazujących dane leczenie w takim, a nie innym świetle. Jednak w kulturze popularnej można spotkać jeszcze ciekawsze zjawiska, odgrywające znaczącą rolę. Wszyscy mamy zrozumiałe pragnienie cudownych kuracji, pomimo tego, ze badania najczęściej potwierdzają jedynie umiarkowane udoskonalenia, okraszone ryzykiem i wymogiem starannego osądu. W mediach często jest to odrzucane na bok, w zalewie takich słów, jak „kuracja”, „cud”, „nadzieja”, „przełom” i „ofiara”.[2] W czasach, kiedy tak wielu ludzi pragnie samodzielnie kontrolować swoje życie i włączać się w podejmowanie decyzji o własnym leczeniu, smutno jest widzieć tak wiele wypaczonych informacji, tylko traci się wtedy siły. Czasami zafałszowania te dotyczą jakiegoś szczególnego leku: prezentacja w brytyjskich mediach Herceptyny, jako cudownego leku przeciw rakowi piersi jest chyba jednym z najlepszych ostatnich przykładów. [3]
Czasami, jednakże, przy promowaniu własnych metod leczenia i kwestionowaniu dowodów przeciwnych, rozmaici aktywiści I ich przyjaciele mogą narobić znacznie większych szkód, aktywnie podważając społeczne zrozumienie tego, skąd wiemy, czy coś jest dla nas dobre, czy złe.
Cukrowe pigułki homeopatyczne działają nie lepiej niż cukrowe pigułki placebo, porównywane w najbardziej rzetelnych testach. Jednak skonfrontowani z tymi dowodami, homeopaci argumentują, że coś jest nie tak z samym pojęciem przeprowadzania próby klinicznej, że istnieje jakiś skomplikowany powód, dla którego ich pigułki, wyjątkowe wśród innych pigułek, nie mogą być testowane w ten sposób. Politycy, skonfrontowani z dowodami na porażkę popieranego przez nich programu zapobiegania ciążom nastolatek, mogą popaść w ten sam rodzaj specjalnego tłumaczenia. W rzeczywistości, jak ukazuje ta książka, jakiekolwiek twierdzenie o efektach danej interwencji może być poddane weryfikacji na drodze rzetelnego badania. [4]
Czasami te wypaczenia mogą jeszcze głębiej podważać społeczne zrozumienie tych zagadnień. Niedawny „systematyczny przegląd” wszystkich najbardziej rzetelnych i niezafałszowanych badań pokazał, że nie ma żadnych dowodów na to, że zażywanie witamin przeciwutleniających w pigułkach może przedłużyć życie (faktycznie może je nawet skrócić). W przypadku takich podsumowań – jak pięknie wytłumaczono w tej książce – przestrzega się jasnych reguł, określających, gdzie szukać dowodów, jakie dane powinny być wzięte pod uwagę i jak należy oceniać ich jakość. Jednak, kiedy systematyczny przegląd pokazuje rezultat kwestionujący twierdzenia firm produkujących suplementy z antyoksydantów w pigułkach, gazety i czasopisma pełne są fałszywego krytycyzmu, przekonując, że z powodów politycznej uległości, lub po prostu korupcji, pozytywne dowody zostały umyślnie zignorowane, i tak dalej. To nie jest dobre. Pomysł na systematyczne przeglądy – patrząc na całość danych – jest chyba jedną z najważniejszych innowacji w medycynie przez ostatnie 30 lat. W obronie swoich interesów, ale podważając nasz dostęp do tych idei, wspomniani dziennikarze i firmy produkujące suplementy wyrządzają nam niedźwiedzią przysługę.
W tym sęk. Jest wiele powodów dla zapoznania się z tym serwisem. Na najprostszym poziomie, pomoże Wam on podejmować decyzje dotyczące Waszego zdrowia w o wiele bardziej świadomy sposób. Jeśli pracujecie w zawodach medycznych, kolejne rozdziały prawdopodobnie o niebo przewyższą wszystko, czego uczyliście się na temat medycyny opartej na dowodach. Na poziomie populacji, jeśli więcej osób zrozumie, jak czyni się rzetelne porównania i zobaczy, czy jedna interwencja jest lepsza od innej – argumentują autorzy – zamiast czasem bać się badań, społeczeństwo może aktywnie działać na rzecz uczestnictwa w rozwiewaniu wątpliwości o metodach leczenia, jakie są dla niego ważne.
Jest jednak jeden ostateczny powód dla przeczytania tej strony internetowej: nauczenie się sekretów rzemiosła. Powód ten nie musi mieć znaczenia praktycznego, po prostu te zagadnienia są interesujące, eleganckie i przemyślane. W tej książce, omawiane zagadnienia są wyjaśnione lepiej, niż gdziekolwiek indziej to widziałem, a to dzięki ludziom, którzy ją napisali, ich wiedzy, ich doświadczeniu i – może to źle powiedziane i „dziwne w przypadku książki o metodologii”, choć to chyba prawda – ich empatii.
Testing Treatments skupia się na ludzkiej stronie ważnych, życiowych kwestii. Medycyna jest dziedziną, jak żadna inna, dotyczącą ludzkiego cierpienia i śmierci, ale także ludzkiej słabości tych, którzy podejmują decyzje lub prowadzą badania naukowe. To właśnie uchwycono: osobiste historie i wątpliwości badaczy, ich motywacje, obawy, zmiany opinii. Ta strona nauki rzadko ukazywana jest publicznie. Autorzy poruszją się swobodnie wśród różnych źródeł: od poważnych publikacji naukowych do bardziej ulotnych zakątków literatuy medycznej. Znajdują niestrzeżone perełki w wątkach dysput, leżących u podstaw publikacji naukowych, komentarzach, autobiografiach i przygodnych rozmowach.
Ta książka powinna znaleźć się w każdej szkole, w każdej poczekalni w przychodni. Jak na razie – jest w Waszych rękach. Przeczytajcie ją.
Ben Goldacre
Sierpień 2011
-
Ichalmers
-
Ichalmers
-
Douglas Badenoch
-